A DLACZEGO BLONDIE CIESZYŁO SIĘ TAK DUŻĄ POPULARNOŚCIĄ W ZJEDNOCZONYM
KRÓLESTWIE?
CLEM: Pierwsze sukcesy odnosiliśmy poza Stanami. Mam na myśli Australię, Anglię, czy Holandię.
Dopiero po trzeciej płycie Parallel Lines można było mówić o czymś na kształt sukcesu w Stanach. Nasza
reputacja wzięła się więc spoza naszego kraju.
CLEM: Błyszczący image Debbie, przynajmniej dla mnie, mógłby stanąć w szeregu z wizerunkami
Davida Bowie, lub Marka Ballina, a nawet oni nie byli do końca akceptowani w Stanach. Poza tym jako
zespół byliśmy bardziej europejscy.
JIMMIE: To też dzięki nim coś się z nami ruszyło. Bowie zabrał nas na trasę z Iggy Popem. Chyba
dobrze rozumiał o co nam chodzi.
JAK BARDZO RÓŻNIĄ SIĘ WASI FANI NA CAŁYM ŚWIECIE?
DEBBIE HARRY: W dzisiejszych czasach publiczność nie różni się od siebie aż tak bardzo. Przez to, że
dzięki Internetowi i MTV świat się nieco zmniejszył i muzyka zaczęła docierać prawie wszędzie.
CHRIS: Pamiętam jak wiele lat temu po raz pierwszy pojechaliśmy do Anglii byliśmy zaskoczeni
tamtejszym fizycznym" podejściem do muzyki. Na naszym pierwszym koncercie ludzie rzucali się z
kąta w kąt, miotali się w szaleńczym pogo, co dla nas było kompletnym odjazdem. Byliśmy tym
podekscytowani i dodało nam to skrzydeł.
CLEM: Pierwszy koncert jaki zagraliśmy z Towhead i Squeeze spotkał się z dość skandalicznym
przyjęciem. Nie wiedzieliśmy czego się spodziewać oprócz tego, że koncert był wyprzedany, a sala
wypełniona po brzegi. Ale było ekscytująco. Wiesz, jak wybierasz się do innego kraju po raz pierwszy
zawsze istnieje obawa jak zostaniesz przyjęty. Zgadzam się jednak z Debbie, że w dzisiejszych czasach
sposób odbierania muzyki przez publiczność zdecydowanie się umiędzynarodowił.
JAK WAM SIĘ GRA NOWE UTWORY NA ŻYWO?
DEBBIE HARRY: Na trasie przygotowującej do naszego międzynarodowego tournee graliśmy już nowe
utwory i było to dla nas bardzo odświeżające uczucie. Przecież przez tyle lat graliśmy stare kawałki.
Teraz staraliśmy się je trochę zreformować", żeby znów stały się dla nas interesujące, ale też żeby
zabrzmiały nieco bardziej współcześnie. Kiedy zaczęliśmy grać nowe utwory byliśmy bardzo tym
podekscytowani. Na trzech ostatnich koncertach zwróciłam uwagę, że publiczność z uwagą
przysłuchiwała się naszym nowym kawałkom i już to, że reagowali było dla mnie miłe.
CLEM: Narodziny tej płyty były bardzo długie i myślę, że w tym momencie jest duże zainteresowanie
nowa płytą Blondie. Jak już wspomniała Debbie ludzie naprawdę są ciekawi naszej nowej muzyki. I to
widać na naszych koncertach. Nasze sety są teraz bardzo spójne, bo mamy rozległy repertuar, ale
możliwość wsadzenia tam nowych kawałków daje nam szanse zaostrzenia koncertu, co pozwala też
uniknąć monotonii. Odzew fanów był po prostu fantastyczny. A jeśli chodzi o stare numery, to właściwie
nie musimy robić nic. Publika sama śpiewa wszystkie teksty i wygrywa solówki na powietrznych
gitarach". Możemy po prostu stać na scenie i pozwolić im śpiewać. I mimo wszystko jest to wspaniałe.
Słyszeć to i zdawać sobie sprawę, że te piosenki są już klasyką.
JIMMIE: Tak.
CLEM: I to samo zdarza nam się teraz. To był kiedyś raczej fenomen Zjednoczonego Królestwa, ale teraz
w Stanach dzieje się to samo. Czasami jest tak, że nie chce ci się już grać jakiegoś kawałka, ale kiedy
czujesz jaki ta piosenka wywiera wpływ na ludzi i jakim uczuciem darzą ją fani, od razu chce ci się
znowu ją grać.
CZY NIE MOŻECIE SIĘ JUŻ DOCZEKAĆ NADCHODZĄCEJ MIĘDZYNARODOWEJ TRASY
KONCERTOWEJ?
DEBBIE HARRY: bardzo cieszy nas fakt, że będziemy grać w Japonii i Australii
JIMMIE: Uwielbiamy Australię.
DEBBIE HARRY: Nie byliśmy tam jakiś czas. Byliśmy w Australii chyba 3, czy 4 lata temu, a w Japonii
nie byliśmy od 1978 roku, co czyni nasz powrót jeszcze bardziej interesującym. Przeglądałam jakieś
książki o japońskich dzieciakach, jak się ubierają i zachowują na ulicach. Jak wychodzą z domu
naprawdę wystrojeni i wyglądają świetnie.
DEBBIE HARRY: To wspaniałe, że będziemy mogli spotkać się z naszymi przyjaciółmi z Europy, z
naszymi rodzinami i fanami, którzy są z nami od lat i zawsze się pojawiają. Będzie super znowu ich
wszystkich spotkać.
CHRIS: Będziemy grać w bardzo różnych miejscach. Niektóre z nich na pewno będą dla nas wyzwaniem.
Nie wiemy jak to będzie wyglądać. Dla mnie idealne są miejsca, gdzie gra się dla
3 tysięcy osób. Na imprezach dla 10 lub 20 tysięcy trudniej jest do każdego dotrzeć.
CLEM: Myślę, że ekscytujemy się po prostu wyjściem na scenę i popisaniem się przed publiką, bo jest to
prawdziwa zabawa.