|
|
|
SUPPORT LESBIENS - wywiad z Krystofem Michalem, wokalistą zespołu - luty 2003. STRONA: 1 |
|
- Pochodzicie z Czech, ale od zawsze śpiewacie po angielsku. Obecnie w swoim kraju jesteście u szczytu popularności, ale czy nie uważacie, że na początku było to jednak spore ryzyko?
- Bardzo trudno jest pisać teksty w języku, którego nie używa się na co dzień. Trzeba dbać nie tylko o sens czy poprawność gramatyczną, ale i akcent, który nigdy nie może brzmieć sztucznie. Dla przykładu: przy najnowszej płycie "Tune Da Radio" nad samymi tekstami pracowałem nieprzerwanie pięć tygodni! Czyli przeciętnie każdy utwór obmyślałem przez jakieś trzy dni. Sami widzicie ile to roboty. Nieraz pomysł przychodzi dość szybko, nieraz w połowie realizacji genialnego planu można się zablokować nawet na parę dni. Pisanie po angielsku sprawia mi wiele satysfakcji. Jeden z moich znajomych to 45-letni Anglik, który na samym początku sprawdzał, czy moje teksty mają w ogóle jakiś sens. Pytałem, czy rozumie o czym śpiewam - okazało się, że nie ma do mnie żadnych zastrzeżeń. Na szczęście...
- Udała ci się w takim razie bardzo trudna sztuka - przy pisaniu angielskich tekstów zacząłeś myśleć w tym języku!
- Muszę przyznać, że od początku mam niezwykłe szczęście jeżeli chodzi o angielski. Moi rodzice okazali się wyjątkowo przewidujący, bo już na samym początku nauki wysłali mnie do szkoły językowej. Było to o tyle istotne, że w krajach byłego Bloku Wschodniego wszystkie dzieci uczyły - jeżeli w ogóle - tylko języka rosyjskiego. Ja od najmłodszych lat zakuwałem i rosyjski i angielski, dzięki czemu nie pamiętam, żebym kiedykolwiek miał problemy z rozumieniem oby tych języków. Dodatkowo, kiedy w wieku 15 lat poznałem pochodzące z Brighton rodzeństwo, spędzałem z nimi dużo czasu i rozmawiałem, rozmawiałem, rozmawiałem... Kiedy parę lat później przyjechałem do pracy do Anglii, zatrudniająca mnie Pakistanka już na wstępie przyznała, że boi się kontroli z biura do spraw emigrantów. Jednak wystarczyło, żebym się jej przedstawił, a problem sam się rozwiązał - mój angielski okazał się lepszy niż u niejednego Anglika.
- Jaki był twój zawód?
- Do Londynu wyjechałem mając 16 lat, a pracę tam załatwił mi kuzyn mojego kolegi. Pochodził z Zimbabwe i był homoseksualistą, ale wspominam go jako naprawdę wartościowego, dobrego człowieka. Podczas wizyty w Pradze zaproponował mi pracę w Londynie - i słowa dotrzymał. Było to dokładnie w centrum londyńskiej dzielnicy Hampstead - sklep nazywał się Hampstead Healthshop i z tego co wiem, istnieje do dziś. Nie wiem tylko co ze wspomnianą Pakistanki, która już wtedy była a bardzo podeszłym wieku... Tak więc moja praca polegała na gotowaniu i przygotowywaniu wszelkiej "zdrowej" żywności, jaką w nim serwowano. Wstawałem rano i przygotowywałem różnego rodzaju śniadania, sałatki i tym podobne. Ale pamiętam, że w ramach obowiązków kucharskich musiałem układać podłogę a także robić inne, przedziwne czasem rzeczy.
- Czy kiedykolwiek próbowano wpłynąć na was, żebyście zaśpiewali swoje utwory po czesku? W ten prosty sposób na pewno sprzedalibyście w swoim kraju więcej płyt...
- Dwie pierwsze płyty - "So, What?" i "Medicine Man" wydaliśmy w Sony Music Entertainment. Dzisiaj nagrywamy dla Sony Music Bonton i choć obie nazwy łączy wspólny człon, to są to jednak zupełnie różne firmy . Inni ludzie, inne zasady współpracy. Przy nagrywaniu drugiej płyty istotnie namawiano nas, żeby zacząć śpiewać po czesku. Odrzuciliśmy ten pomysł i była to też jedna z przyczyn rozpadu zespołu w 1996 roku. Kiedy zeszliśmy się z powrotem po trzech latach, znowu trafiliśmy do Sony - ale jak już mówiłem, była to już zupełnie inna firma. Stało się to w ogóle na kilka minut przed podpisaniem kontraktu z wytwórnią Warner - w ciągu tych kilku minut zaproponowano nam warunki, o jakich wcześniej mogliśmy tylko marzyć. Odtąd nie było już żadnych nacisków co do języka, w którym śpiewamy. Nieraz tylko ktoś wspomni, że gdybyśmy coś nagrali po czesku, "to byłby dopiero hit", ale wiadomo jak należy traktować takie opinie. Jeżeli sam się kiedyś do tego nie przekonam, to nie zrobi tego za mnie nikt inny. To dlatego na poprzedniej płycie "Regeneration?" można znaleźć dwa czeskie utwory - nagraliśmy je po prostu z ciekawości. Przed nagrywaniem ostatniej płyty "Tune Da Radio" zastanawialiśmy się znowu nad takim pomysłem, ale żaden nie był w pełni satysfakcjonujący. Stąd kolejna, całkowicie angielska płyta.
|
Dodatkowe informacje: Sony Music Polska
|
| 1 | 2 | 3 | Następna strona >>
|
|
|
|