|
|
|
SUEDE - wywiad z Richardem Oakesem, gitarzystą - wrzesień 2002. STRONA: 1 |
|
Wasz nowy album "A New Morning" brzmi wyjątkowo optymistycznie. Czy to oznacza również, że zamiast charakterystycznej dla Suede czerni zaczniecie się też ubierać na kolorowo?
Tak, teraz zastanawiamy się które kolory wybrać! (śmiech) A tak szczerze, to nie uważam, żeby moje ubrania odzwierciedlały kiedykolwiek to, co gra Suede. Nowy album ma faktycznie dość optymistyczny wydźwięk, ale ostatnio w naszym życiu również jest całkiem w porządku. Minione miesiące spędziliśmy na graniu podczas różnych europejskich festiwali i były to jedne z naszych najbardziej udanych koncertów. Nie możemy już się doczekać dalszego ciągu trasy.
A co w dzisiejszych czasach było dla was źródłem takiego pozytywnego myślenia?
Tu nie chodzi o jakieś wielkie radości. Po prostu w zespole nareszcie zaczęło się dobrze dziać. Każdy album, który dotychczas nagraliśmy, był dokładnym odzwierciedleniem naszej kondycji w momencie jego powstawania, nastrojów, jakie wśród nas panowały. Dlatego poprzednia płyta "Head Music" jest właśnie tak mało spójna i chaotyczna. Przez te trzy lata wiele rzeczy nauczyliśmy się robić wspólnie. Szukaliśmy nowych sposobów pisania piosenek, inaczej zaczęły wyglądać nasze próby. Musieliśmy uczyć się tego niemal od początku, bo wyraźnie brakowało nam tego przy "Head Music". Uporaliśmy się z własnymi demonami, zwyciężyliśmy parę bitw, w między czasie przyjęliśmy też do grupy nowego członka: rozstał się z nami Neil Codling, a na jego miejsce przyszedł Alex Lee. Wszystkie te zmiany spowodowały, że powiało świeżością, a w związku z tym i pewną nadzieją. Tą płytą chcemy pokazać wszystkim, że życie na prawdę może być czymś interesującym!
Wspomniałeś o nowej postaci w szeregach Suede: Alexie Lee. Opowiedz o nim coś więcej.
To już prawdziwy weteran muzyczny. Od początku lat 80. grał w The Blue Aeroplanes, w latach 90. współtworzył Strangelove, która supportowała nas podczas trasy "Dog Man Star Tour". Już wtedy zauważyliśmy, że są naprawdę bardzo dobrzy i po rozpadzie grupy uważnie śledziliśmy, co dzieje się z poszczególnymi jej członkami. Alex był bardzo aktywnym gitarzystą, ciągle nagrywał jakąś muzykę dla telewizji, pracował z The Warm Jets i Lupine Howl. Po raz pierwszy pomógł nam zastępując Neila podczas "Head Music Tour", kiedy ten cierpiał na syndrom chronicznego zmęczenia i nie mógł grać z nami na każdym koncercie. Tak więc już wtedy był blisko zespołu. Później zaproponowaliśmy mu pisanie z nami nowych kawałków na płytę - zanim jeszcze Neil się z nami rozstał - więc można powiedzieć że był już z nami od 1999 roku. Dlatego kiedy w marcu 2001r. Neil ogłosił, że opuszcza zespół, pierwsze co zrobiliśmy to wykonaliśmy telefon do Alexa a on bardzo chętnie zgodził się być regularnym członkiem Suede.
Ale dopiero teraz, przy okazji wydania nowej płyty, staje się osobą "publiczną". Czy wobec sympatii, jaką fani zdążyli obdarzyć Neila, nie jest on w podobnej, niewygodnej pozycji, w jakiej ty sam byłeś 8 lat temu, zastępując uwielbianego Bernarda Butlera?
Trochę tak i trochę nie. To przykre, jeżeli pracuje się z grupą już jakiś czas, a jest się pytanym tylko o to, czy o przyjęciu go do grupy zdecydowało to, że ma podobną fryzurę jak Neil. Przyznasz, że to trochę denerwujące. Jednak to dobrze, że dołączył do nas w tzw. "cichym okresie", kiedy niewiele było o nas w mediach i miał czas zaznajomić się ze wszystkim, co wiąże się z byciem członkiem Suede. Kiedy ja dołączałem do grupy, była bardzo nerwowa sytuacja: prawie w biegu wręczono mi gitarę i kazano jechać w trasę promującą płytę "Dog Man Star". Tak więc to dwie zupełnie różne okoliczności. Nie mogę jednoznacznie powiedzieć, co było dobre a co złe w jednej i drugiej sytuacji. Po prostu nieraz takie jest życie, ale skoro ja sobie poradziłem, to on sobie też poradzi.
Wróćmy do płyty. Kiedyś ktoś określił waszą muzykę nie jako brit-pop, ale brett-pop (od imienia wokalisty Suede, Bretta Andersona - przyp. MR). Czy to właśnie taki specyficzny pop znaleźć można na "A New Morning"?
Tak, chcę zaznaczyć, że w dalszym ciągu gramy pop. Jestem dumny z prostoty utworów na płycie, to coś, czego bardzo długo nie potrafiliśmy osiągnąć. To prawdziwa sztuka przekazać wszystkie emocje i wzruszać ludzi najprostszymi środkami, bez zmuszania do rozwiązywania jakiś łamigłówek. Ten problem istniał chyba przy "Head Music", kiedy trzeba było najpierw skoncentrować się na melodii, potem znaleźć przekaz utworu i gdzieś po drodze traciło się całą duszę nagrania. Ten album jest o wiele prostszy w odbiorze. Słuchając go masz wrażenie, że jakby ktoś cię przytulał - jest taki ciepły i miły
Znajdziecie na nim wiele elementów bardzo popowych, tak jak w "The Beautiful Looser", "Obsession" czy "Positivity". Ale są tu też bardziej mroczne klimaty, coś z dawnych lat - weźmy choćby "When The Rain Falls" czy "Lost In TV". Wszystkie są jednak czymś, z czego jesteśmy bardzo dumni.
|
Dodatkowe informacje: www.suede.com
|
| 1 | 2 | 3 | 4 | Następna strona >>
|
|
|
|