Mówisz o przypomnieniu, album nazywasz rodzajem wspominkowej świeczki. To jest oczywiście bardzo normalne, ludzkie, jednak nie dla wszystkich - szczególnie złośliwych. To nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni jak Ci to wytkną. Czy wykształciłaś już w sobie mechanizm obronny?
Wiesz akurat w tym przypadku, który jest dla mnie tak ważny, tak osobisty, gdzie moje ambicje są absolutnie schowane, to nie ma już dla mnie znaczenia. Można powiedzieć, że w pewien sposób się już na złośliwości uodporniłam, ale powiem ci, że generalnie spotykam się z życzliwością mediów. Ale jak mówię - złośliwościami się nie przejmuję, bo tym albumem osiągam swój cel zdobywam kolejnych fanów mojej mamy. Czuję, że powinnam to robić jako córka, jako wokalistka, czuję, że jest to mój obowiązek. Zresztą, ze złośliwcami to jest tak: jak bym nic nie robiła, to komentowaliby, że zapomniałam o niej, że się jej wstydzę. Gdy organizuję koncert lub wydaję płytę też mają problem, że posiłkuję się jej nazwiskiem, sentymentem o niej. Jak ktoś jest źle nastawiony, to nic tego nie zmieni. Ja się czuję wewnętrznie umotywowana tym co robię i jest to tak silna potrzeba i tak mało egoistyczna, że nieprzychylne komentarze sprawiają jedynie, że żal mi ludzi, którzy je wypowiadają.
Myślisz już powoli nad nowym solowym albumem?
Póki co żyję płytą "Po tamtej stronie". Owszem, mam już w głowie zarys tego jak ma kolejna płyta wyglądać. Jestem jednak pewna, że ukaże się dopiero w 2006 roku. Zresztą nie sięgam tak daleko wyobraźnią - teraz sięgam raczej do pieluch (śmiech).
Mówisz już, że masz jakieś jej wyobrażenie. Czy są zatem artyści, których albumy tak cię zafascynowały, że na tę chwilę możesz powiedzieć, że ich wpływ będzie istotny na twoim kolejnym krążku?
Trudno powiedzieć czy konkretni artyści, bo takich jest mnóstwo, tych których słucham teraz, tych do których wracam czy których dopiero poznaję. Niemniej mam dwa kierunki w głowie, które mnie fascynują. Na pewno jest to granie na żywo. Chciałabym, żeby była bardziej groove'owa i zdecydowanie bardziej autorska. Razem z mężem Michałem już dłubiemy trochę w domowym studio. Wiem już z jakimi osobami będę nad nią pracowała, ale wolałabym tego jeszcze nie zdradzać. A z nowych rzeczy podoba mi się płyta "Time To Grow" - Lemara a na kolana powalił mnie debiut Johna Legenda - "Get Lifted" i wokalistki Amerie, której utwór "One Thing" dosłownie katuję.
Kolejna płyta będzie nagrana, Ania odchowana - masz jakieś prywatne plany? Gdzieś wyjechać, wrócić na studia?
Teraz o tym nie myślę - z małą mam niezły sajgon (śmiech). Z drugiej strony wiem, że bez sceny, nagrywania długo nie dam rady wytrzymać. Uwielbiam śpiewać na żywo. Myślę, że koncertowo będę powoli wracać już teraz, może już w sierpniu. W październiku planuję większą serię koncertów akustycznych w kameralnym składzie, w mniejszych salach. Już za tym tęsknię.
Rozmawiał Sebastian Kustra