Jak Ci się tym razem podoba Polska?
Jest świetnie, cudowna pogoda, słońce świeci. Kiedy byliśmy tu ostatni raz była paskudna zima (śmiech).
Na rynku ukazał się właśnie longplay "Forever Faithless" będący zbiorem największych przebojów grupy. Można uznać, że to koniec pewnego etapu Waszej działalności.
Tak, masz rację. Ta płyta jest podsumowaniem dziesięciu lat naszej muzycznej twórczości. Czuliśmy, że nadszedł właściwy moment, aby wydać ten album, zamknąć pewien cykl.
Jakbyś podsumowała Waszą dotychczasową karierę.
O mój Boże! (śmiech). Niespodziewana i szalona. Z pewnością niesłychanie pracowita. Chwilami fantastyczna, a chwilami potwornie nudna.
Nudna?
Owszem, czasami jest strasznie nudno. Kiedy założyliśmy Faithless byliśmy po prostu trzema osobami w studiu. I nagle pojawił się sukces i zaczęliśmy bardzo dużo występować, czego absolutnie nigdy nie mieliśmy w planach. Wiele kapel tak właśnie zaczyna. Najpierw sporo koncertują, starając się zdobyć w ten sposób kontrakt. W naszym przypadku było zupełnie odwrotnie. Pierwsza była płyta, a dopiero później tournée. Dla nas było to niezwykle intensywne i często wyczerpujące doświadczenie. Wiązało się z tym, że spędzaliśmy niezliczone godziny czekając na koncert. Sam show jest czymś wspaniałym i szalenie ekscytującym, ale oczekiwanie na niego bywa nużące. To chyba The Rolling Stones powiedzieli, że spędzili w trasie 24 lata, z czego tylko rok na scenie (śmiech). Takie sytuacje bywają frustrujące i chwilami jest naprawdę ciężko.
Zdaniem członków Placebo, trzyosobowy skład jest idealny do stworzenia zespołu, ponieważ wyklucza dominację. W Waszym przypadku chyba również się to sprawdza.
Zdecydowanie. Jak najbardziej. Wydaje mi się, że jednym z powodów, dla których Faithless tak długo przetrwał jest to, że pracując w studiu mamy bardzo określony podział ról. Maxi pisze teksty, ja komponuję muzykę, a Rollo nadaje temu wszystkiemu właściwe brzmienie.
Nie zdarza Wam się zacieranie tych podziałów?
Może czasami, odrobinę, nigdy jednak ze sobą nie konkurujemy. Nie kłócimy, się o swoją działkę. Ja nigdy nie zacznę rapować, a Maxi nie zajmie się graniem na klawiszach. W zasadzie pracujemy w pełnej harmonii, żadne z nas nie dominuje. Co nie znaczy, że się nigdy nie kłócimy. Ostra wymiana zdań jest czasem niezbędna, aby otrzymać właściwą jakość nagarń. Sądzę jednak, że wzajemnie udaje nam się wydobyć z nas to, co najlepsze.
Powiedz w takim razie coś o Waszych współpracownikach. Lubicie pozyskiwać gości.
I mamy nadzieję, że nadal nam się to będzie udawać.
Jakieś konkretne plany?
Ciężko powiedzieć. Jest tylu znakomitych artystów. Wspaniale jest jednak współpracować z młodymi twórcami, którzy mają cudowny głos i mnóstwo świeżych pomysłów. Lubię ludzi, którzy są w pewnym stopniu ekscentrykami, którzy mają nietypowy tok myślenia. Z takimi właśnie osobami Faithless najchętniej kolaboruje. Nie zależy nam na pozyskiwaniu pop gwiazdeczek, ponieważ byłoby to nudne. Ciekawą postacią jest pewien utalentowany, folkowy piosenkarz, Willy Mason. Jest on bardzo młody, ale pisze przepiękne teksty, a kiedy masz okazje pracować z kimś dobrym, sam stajesz się lepszy. Współpraca z nim byłaby z pewnością ciekawa i bardzo owocna.