Tam, gdzie błąkają się zagubione dusze, swoje miejsce znalazł Hunter - zespół, który zrodził się gdzieś pomiędzy mazurskimi jeziorami. Swoje przeznaczenie zaczął wypełniać w roku 1986, kiedy drogi Pawła (Drak) Grzegorczyka (gitara) i Grzegorza (Brooz) Sławińskiego (perkusja) skrzyżowały się ze sobą. Nie było w tych narodzinach żadnej większej ideologii - ot, jak każdy młody zespół założony w tamtych latach, chciał grać heavy metal, a przy tym dobrze się bawić. Geneza nazwy również nie wydaję się być skomplikowana: "Po prostu spodobało nam się to słowo. W momencie, kiedy nazwa powstawała, kompletnie nie zdawaliśmy sobie sprawy, co oznacza. To było na początku nauki w LO w Szczytnie. "Hunter" było słowem z tytułu kawałka Def Leppard "Die Hard The Hunter" z płyty "Pyromania", której byliśmy z Grześkiem wielkimi fanami. Dopiero zaczęliśmy się uczyć angielskiego i nie zadaliśmy sobie trudu, żeby je tłumaczyć. Poźniej, jego sens trochę mnie rozczarował, przyznaję. Postanowiliśmy jednak, że gdy ktoś nas spyta: "dlaczego nazwaliście się Łowcy?" - będziemy odpowiadać: Jesteśmy Łowcy, bo zabieramy bogatym i dajemy biednym... czyli nam samym. W rzeczywistości w momencie wymyślania nic dla nas nie znaczyło - po prostu zlepek sześciu literek bez żadnej ideologii" (Paweł G.) Z początku próby odbywały się od rana do wieczora w soboty i niedziele. Pierwszy koncert udało się chłopakom zagrać w szczytnieńskim MDK-u z okazji 1-ego Maja. Z czasem koncertów zaczęło przybywać. Od roku 1991 zaczęły się również koncerty w Niemczech, na które Łowcy wyjeżdżali prawie co roku. Obojętnie, ile osób się na nich pojawiło - 50 czy 800 - to wszyscy zawsze dobrze się bawili. Zespół bardzo długo szukał wokalisty, pojawili się na krótko Czarek Studnia, Michał Grzymysławski. W końcu rolę wokalisty przejął Drak, mimo, że bardzo tego unikał, opętany przez gitarę. Z lat '93-'95 można wyróżnić ważniejsze koncerty: Sopot '94 (molo), Mannheim Rock, Mettmann Rock Me, trasa koncertowa obejmująca Mutterstadt, Neustadt, Mannheim, kilka koncertów podczas trasy z Katem (potem jeszcze do tego wrócimy), koncerty z Acid Drinkers, uczestnictwo w finałach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (Poznań, Olsztyn) etc. FESTER Demówki, które były nagrywane w początkowych latach działalności zespołu były rozprowadzane na koncertach, pocztą pantoflową. A było ich dwie... pierwsza została nagrana w Szczytnie, w Sali prób, druga zaś była kompilacją koncertu w Węgorzewie oraz suity "Requiem" (nagranej w Warszawie, w domowym studiu Wojtka Pilichowskiego, gdzie perkusję musiał zastąpić automat). Po jednym z koncertów w Niemczech Hunter otrzymał propozycję nagrania płyty w APN Studio Neustadt GmbH (czyżby koniec ery demówek?). "Studio było zawodowe. Gdy do niego weszliśmy, koparki opadły nam do samej ziemi. Niestety osoby, które tam pracowały, okazały się być kiepskimi fachowcami. Praktycznie sami wszystko nagraliśmy i zmiksowaliśmy (na tyle na ile potrafiliśmy). Było bardzo kiepsko." (Paweł G.) Nagrania zakończyły się w styczniu '94. Po powrocie do Polski naprawianiem błędów zajął się Robert Mościcki. W studiu nagraniowym S4 w Warszawie jeszcze raz zmiksował taśmę ze śladami. Robert nie do końca jednak mógł wpłynąć na brzmienie "Requiem", taśmy były pełne niespodzianek, które przyprawiły go o palpitacje serca, ale i tak radykalnie zmienił oblicze płyty (jak na tamte czasy, okoliczności i warunki). Urozmaicone zostały partie instrumentalne, niektóre partie wokalne powtórzone, a w "Żniwiarzach Umysłów" pojawił się fortepian. Minął miesiąc prac w S4 i pierwsze dziecko Huntera było gotowe, by otworzyć oczy. W tym samym czasie "Drak" na pół roku przeobraził się w "Paulo", by zastąpić przebywającego w szpitalu "Litzę" , w szeregach Acid Drinkers. Kilkanaście dużych koncertów, które razem zagrali zostało częściowo zarejestrowanych i wyemitowanych przez telewizję ogólnopolską (np. w "Lalamido") i regionalną. Dzięki współpracy z Acid Drinkers coraz więcej osób zaczęło myśleć: "Hunter? Co to takiego jest?" i interesować się mało jeszcze znaną kapelą. Oto jak "Drak" (tudzież "Paulo") wspomina tamte pół roku swego życia: "Było bardzo fajne. Fakt, trzeba było bardzo dużo pić J, ale to było wliczone w koszta i nie było tutaj żadnych niespodzianek. Są to świetni kolesie i bardzo mile wspominam współpracę z nimi. Dzięki nim nabrałem dużego dystansu do tego co robię. Był to bardzo ciekawy okres mojego życia. Mam zresztą kasetę video i czasem to sobie z łezką w oku i kłuciem w wątrobie wspominam." Po współpracy z Acidami trzeba było wrócić do swojej własnej kapeli. Hunter rozpoczął trasę promującą "Requiem" (pierwszy etap - Mazury). Potem chłopaki przyłączyli się do grupy Kat, z którą zagrali kilka (wcześniej już wspomnianych) koncertów. Oto co ta trasa dała Pawłowi: BROOS "Muzycznie szliśmy jakby w inną stronę, także nie było tutaj żadnych punktów wspólnych. Bardzo mi się podobało jak byli nagłaśniani, jak również odbiór tekstów Romana Kostrzewskiego. Miejscami są wprawdzie dla mnie kompletnie niezrozumiałe. ale widziałem jak ludzie śpiewają, jak reagują na te teksty i zrobiło to na mnie bardzo duże wrażenie. Czasem Romek mógł sobie zupełnie darować śpiewanie, ludzie robili to za niego. Postanowiłem również spróbować pisać teksty w języku polskim. Stwierdziłem, że polskie teksty mają bardzo silny przekaz, mają bardzo dużą siłę oddziaływania. Owszem - jak ktoś jest wielkim fanem, nauczy się i angielskich tekstów... ale jeżeli można po polsku, to wolałbym po polsku. W tym okresie śpiewałem tylko dwa teksty po polsku czyli suitę Requiem i Żniwiarzy Umysłów i mówiąc szczerze bałem się, że są kiepskie i ludzie posądzą mnie o grafomanię i demagogię. Angielskie były bezpieczniejsze i pisałem je szybko (No More Cry powstało w 10 minut). Dla porównania Żniwiarze... prawie 2 miesiące" Następnie Łowcy zagrali ok. 10 koncertów na południu Niemiec, po czym wrócili do Polski i koncertowali promując "Requiem" aż do jego ukazania się w sklepach w grudniu '95. Wydawcą albumu była firma Meridian Publishing, założona na potrzeby zespołu (trzeba było jakoś usankcjonować sprzedaż płyt i kaset, dlatego też Hunter wymyślił firmę i chłopcy byli własnym wydawcą). Podczas nagrań "Requiem" i jeszcze przez długi okres czasu Hunter występowali jako trio: Paweł Grzegorczyk "Drak" (gitara, wokal), na basie Tomek Golijaszewski ala "Fester" oraz Grzegorz "Brooz" Sławiński (perkusja). Wiadomo, że koło, które zjeżdża z górki, przybiera szybszy obrót niż miałoby się toczyć po prostej powierzchni. Rok 1995 okazał się być dla Huntera pomyślny. Ich utwory zaczęły pojawiać się w ogólnopolskich i lokalnych stacjach radiowych, a płyta "Requiem" doczekała się wielu pochlebnych recenzji w takich pismach jak: "Brum", "Gitara i Bas", "Sztandar Młodych". Pierwszy teledysk został nakręcony do utworu "Freedom". Emitowany był dosyć często m.in. w "Luzie" (TVP1), "Clipolu" (TVP2 - pojawił się tam kilkanaście razy na życzenie telewidzów), w telewizji Polsat i na TV Polonii. Nakręcony ok. pół roku później klip do "Screamin' Whispers" równie często gościł we wcześniej wymienionych programach jak swój poprzednik. SIMON Po zakończeniu każdego roku media zajmują się jego podsumowaniem. Oczywiście Hunter nie mógł być pominięty. W kategorii "Zespół roku" i "Płyta roku" w podsumowaniu Superexpressu (Płn.-wsch. Polska) w ocenie czytelników znalazł się na drugiej pozycji ustępując jedynie Vaderowi. Również w piśmie "Gitara i Bas" w kategorii "Najlepsza płyta gitarowa roku 1995" zespół z albumem "Requiem" zajął drugie miejsce tym razem ustępując "Infernal Connection" Acid Drinkers, ale wyprzedzając grupy Illusion czy Kobong. Chcąc uhonorować zaproszono Pawła na finałowy koncert "Gitarowy Top '95", gdzie wystąpił u boku Acid Drinkers w warszawskiej Sali Kongresowej. Muzykę Huntera sklasyfikowano jako power metal, a sam zespół okrzyknięto wtedy polską Metalliką. Połączenie świetnej realizacji studyjnej z doskonałym warsztatem muzyków ukazanych na "Requiem" zostało docenione przez recenzentów. W ich opiniach często pojawiały się stwierdzenia, że muzyka Huntera posiada w sobie niepowtarzalny klimat z różnorodnymi i oryginalnymi solówkami, i jest to "(...) spontaniczna, czysta energia, która poraża" i działa zarówno na ludzi pragnących ostrego czadu, jak i na tych chcących usłyszeć melodię przenikającą wprost do ich duszy. W 1996 roku Hunter zagrał przed kilkudziesięciotysięczną publicznością podczas Przystanku Woodstock już jako kwartet - do kapeli powrócił (jak się potem okaże, nie na długo) Robert "Mooha" Ropiak (druga gitara), który w początkowym okresie istnienia brał udział w nagrywaniu pierwszego dema. W międzyczasie Paweł został zaproszony do nagrania partii gitarowych w utworze "Prąd stały \ prąd zmienny" zespoły T-Raperzy znad Wisły, będącego swobodnym spojrzeniem na muzykę metalową na podstawie AC \ DC. PIT Mimo tego, że Hunter zdołał w pewnym stopniu zasłynąć na polskiej scenie, to nagrywanie nowego albumu odwlekało się z roku na rok. Brak wydawcy z prawdziwego zdarzenia zbierał swoje żniwo. Jednakże fani nie zapomnieli o zespole i w plebiscycie zorganizowanym przez "Gitarę i Bas" w 1999 roku na "100 solówek wszechczasów made in Poland" solo do "Freedom" znalazło się na 7 miejscu w ocenie czytelników, co było miłym zaskoczeniem dla Huntera. W lipcu roku 1999 odbył się w Gdyni "Gitarowy Top '98", na którym Hunter zaprezentowali swój nowy program wśród najlepszych polskich gitarzystów. Jednak nie występowali już z "Moohą", z którym drogi rozeszły się po koncercie na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy w Mrągowie. Jego miejsce zajął Piotr "Pit" Kędzierzawski, a na basie zagrał wówczas po raz pierwszy oficjalnie "Saimon". Dlaczego nie "Fester"? "Wynikało to z socjalnych problemów. W tym czasie przeniosłem z Warszawy do Olsztyna, w którym od dłuższego czasu mieszkał również Brooz, a Tomek z Łodzi nie mógł dojeżdżać trzy razy w tygodniu na próby. W pewnym momencie stwierdził, że nie chce blokować nas i naszych koncertów. Przeszkolił więc naszego ówczesnego technicznego "Saimona" i użyczył mu swojego sprzętu. Nie wynikało to z tego, że nie chciał z nami grać, ale po prostu nie mógł, a my z kolei nie mogliśmy grać prób. Od tamtej pory często jednak bywa tak, że jak Tomek przyjeżdża do nas na koncerty to bierze od "Saimona" bas i gra z nami (zazwyczaj "Freedom")." (Paweł G.) W sierpniu '99 pojawił się wyprodukowany przez jednego z najzdolniejszych polskich producentów i realizatorów Andrzeja Karpa oraz Piotra Zygo, pierwszy zwiastun drugiej płyty zatytułowany "Kiedy Umieram..." ukazując nową twarz zespołu. Początkowo miał on trafić na składankę poświęconą śmierci dwóch nieżyjących kolegów z branży metalowej z Olsztyna. Niestety okazało się, że płyta najprawdopodobniej nie wyjdzie. Pod znakiem zapytania stała również data nagrania albumu studyjnego, dlatego też Hunter zdecydował się wykorzystać materiał z Przystanku Woodstock '96 (użyczonego im przez Jurka Owsiaka) dokładając do tego jako bonus studyjną wersję "Kiedy Umieram..." oraz dwa teledyski. Płyta ukazała się w 2001 roku nakładem wytwórni Rubicon. Prawdziwą rewolucję Hunter może zawdzięczać teledyskowi do "Kiedy Umieram..." nagranemu na początku 2002 roku przy okazji koncertu charytatywnego w Szczytnie. Realizacją klipu zajął się Marcin Klinger. "Kiedy Umieram..." wojował równie dzielnie na falach radiowych jak i w telewizji. Przez ok. 2 miesiące okupywał 1. miejsce na liście VivyRock, gdzie trafił od razu z propozycji do listy i był pierwszym w jej historii polskim zespołem (gdyby program ten nie stracił na pewien czas swojego prowadzącego, byliby tam o wiele dłużej). DRACULA "Kiedy Umieram..." był pierwszym utworem od czasu "Requiem", który zapoczątkował nowy styl w naszym graniu. Nie było już takich szybkich, ostrych, technicznych utworów - zaczęły się cięższe i wolniejsze). Poza tym użyliśmy klawiszy, których wcześniej w Hunterze nie było. Każdy kolejny kawałek, który potem powstawał był ciut inny i przestaliśmy się ograniczać do ram muzycznych power metalu". (Paweł G.) Przełom w karierze zespołu wcale nie sprawił, że osiadł na laurach. Co się z tym wiąże - zaczęli grać więcej koncertów, na których zaczęło pojawiać się coraz więcej fanów, a i zainteresowanie kapelą w mediach wzrosło. Ogromną radość Hunter sprawił fanom (i sobie!) występując podczas Przystanku Woodstock 2002 (po 6 latach!) przed blisko 300 tys. publicznością. 7 sierpnia 2002 roku rozpoczęło się nagrywanie materiału na nową płytę, której produkcją zajął się Andrzej "Aka" Karp. W ciągu dwóch dni "Brooz", "Saimon", "Fester" oraz Indianie nagrali swoje partie w Studiu Radia Olsztyn. Potem były dwa tygodnie oczekiwań na wolny termin w Studiu Izabelin, gdzie powstała nowa płyta. HUNTER na Dniach i Nocach Szczytna 2001 12-ego grudnia 2002 podczas Parkfestu swoją premierę miał singiel "Fallen" - pierwszy zwiastun mającego się wkrótce ukazać "MedeiS". Jeszcze przed rozpoczęciem 2003 roku rozpoczęły się zdjęcia do teledysku tejże piosenki. Miejmy nadzieję, że gdy stacje telewizyjne go dostaną, już nie będą chciały wypuścić (krótko mówiąc - że zrobi on równie duże zamieszanie jak "Kiedy Umieram..."). Zespół zapowiedział, że MedeiS to kawał potęgi, która przemówi nie szeptem, lecz krzykiem. Myślę, ża pewno nas zadziwi, na pewno nami wstrząśnie i na pewno po jej przesłuchaniu jakaś cząstka nas podda się transformacji... Nadchodzi czas MedeiS...
Aktualny skład Hunter'a: Paweł "Drak" Grzegorczyk (wokal, gitara, skrzypce, inst. klawiszowe), Piotr "Pit" Kędzierzawski (gitara, wokal), Grzegorz "Brooz" Sławiński (perkusja, wokal), Konrad "Saimon" Karchut (gitara basowa), Andrzej "Aka" Karp (producent, gitara basowa, inst. klawiszowe, głosy), Tomasz "Goliash" Goljaszewski (gitara basowa), Michał "Jelonek" Jelonek (skrzypce, głosy), Paweł "Żaba" Żełobowski (konga), Marek "Musik" Musik (konga) |