- Wróćmy do płyty - w wielu utworach opowiadasz o tym, jakie cechy powinien posiadać twój wymarzony mężczyzna. Czy aktualnie jesteś zakochana?
- Nie, niestety...
- A nie boisz się, że słuchając twoich nagrań wielu facetów dojdzie do wniosku, że nigdy nie spełnią wszystkich twoich oczekiwań?
- Żaden chłopak nie powinien uważać, że nie zasługuje na jakąś dziewczynę. Niezależnie od tego, kim ona jest. Jeżeli tylko, że ma wystarczającą pewność siebie, wie czego chce i jest prawdziwym myśliwym - a to chyba naturalne dla płci męskiej! (śmiech) - to może mieć każdą kobietę świata. Dlatego nie bójcie się o nie walczyć. One na to naprawdę czekają!
- Czy w dzisiejszym show biznesie jest jakaś kobieta, na której się wzorujesz? Kobieta, której kariera jest dla ciebie wzorem do naśladowania?
- Patti LaBelle (popularna w latach 70. wokalistka soul - przyp. MR) oraz Sade. I jeszcze - mimo że to aktorka, a nie wokalistka - Halle Berry.
- Piosenka "Dillema", którą nagrałaś z Nelly'm wydaje się bardzo lekka, łatwa i przyjemna. Czy w studio również nagrywało się ją tak łatwo?
- Sam proces nagrywania istotnie był bardzo przyjemny i łatwy, ale problem pojawił się jeszcze na długo przed jej nagraniem. Kawałek ten opiera się na samplu utworu Patti LaBelle, która - jak już mówiłam - jest dla mnie prawdziwą gwiazdą. Wiedziałam, że nie mogę dać plamy. Śpiewałam przecież coś, co kiedyś wykonywała właśnie ONA. Ale udało mi się wykonać to tak, że czuć w tym utworze nie tylko Patti, ale mnie samą - co właśnie najbardziej spodobało się samej Patti, kiedy poznałam ją na planie teledysku Nelly'ego. To cudowne uczucie, jeżeli osoba, które śpiewała oryginalnie jakiś utwór umie docenić też twoje wykonanie.